WSPOMNIENIA

wspomnienia
Właściwie to nie ja, to babcia. Ja tylko podniosłem wysoko aparat i nacisnąłem spust, tylko raz. Chwilę potem poszedłem napić się coli. Jak bosko smakuje w gorący dzień, w sandałach, w tak odległym miejscu. Zamykasz oczy, wypijasz jeden łyk i w głowie pojawiają się dziesiątki obrazów związanych z zimowymi świętami i domem.

Szliśmy z Tatopani z Michałem. Rozmawialiśmy o fotografii, o fotografach, z czego właściwie żyją, kto ceni co. Jak zaistnieć i że generalnie ciężko. Od głównej drogi odbiegała dróżka do kilku domów. W jednym z nich babuleńka robiła porządki. W pierwotnym języku ciała, mocno otwierając usta udało się ustalić, że na większości zdjęć są wnuki staruszki. Kobieta w chuście i literami nad głową pozostała niezidentyfikowana. Po środku wspaniała rodzina królewska. Obecna w domach i sercach. Wycięta podczas masakry w 2001 roku…

Zastanawiam się co jest na zdjęciu, którego nie widać, bo jest oparte o kamień u góry. Czemu jedno ze zdjęć jest w folii? Czy lepiej, choćby przez chwilę być królewiczem, czy człekiem zwykłym ale dożywającym starości…?
Naszej wędrówce przez osadę towarzyszył chłopiec, miał może 3 lata. Był ubrany prócz podartych gatek jedynie w smarki. I co z tego. Był.

SKRĘPOWANI
CZARNA RZEKA