NIE DO POWTÓRZENIA

niepowtarzalne

Z upchanego jak puszka sardynek Land Rovera, którym przyjechaliśmy z Jomsom, wydostaliśmy się na niemożliwą do ogarnięcia wzrokiem przestrzeń. Pierwszy oddech na skarpie przyprawiał o lekki zawrót głowy, jak po pierwszym, od dawna niepalonym papierosie. Tylko odwrotnie.

Od tego momentu zaczynała się prawdziwa przygoda z górami. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że będzie dalej i zimniej. Że będę dyszał i powłóczył nogami. Że będę spał we wszystkich ubraniach, które mam ze sobą. Pod grubym kocem i w czapce, z wodą przy piersi, by nie zamarzła.

Zobaczyłem idących drogą ludzi. Uznałem, że to dobry moment na zdjęcie. Skala odniesienia i niepowtarzalny widok. Teraz wiem, że ludzie nie byli niezbędni. Tak, jak nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki, tak nie można identycznie jej sfotografować. Niepowtarzalne. Jak układ linii papilarnych.

 

NIE MA INNEGO WYJŚCIA
TYLKO DRZEWO