28 MĘŻCZYZN

28mezczyzn
Aby przypomnieć sobie jak to było, przygotowałem gorącą kąpiel z pianą. I piwo.
Nie było nawet w części tak dobrze jak tam, w Tatopani, po zejściu z 3700 m z grupą ludzi poznanych we wspólnym trudzie…

Późnym popołudniem poszliśmy ze Stefanem w stronę, w którą następnego dnia mieliśmy jechać autobusem. Zobaczyć to, czego nie było w planie. Długa wędrówka, prócz ciekawej rozmowy, wizualnie okazała się jednak nijaka. Do momentu spotkania kobiety z kurą i 28 mężczyzn.

Stałem na moście próbując przez chwilę skupić wzrok na kimś konkretnie. Podobała mi się całość.
Mężczyźni pławili się, grzejąc klejnoty i zakamarki. Rozmawiając, gestykulując, rozkoszując się razem. Z kubkami na sznurkach, nad brzegiem rzeki.
Jeden z nich patrząc mi w oczy, powolnym, przyzywającym ruchem ręki zapraszał na dół do wody. Nie miałem czasu. A kusiło. Nie chodziło przecież o same grzanie siedzenia. To było zaproszenie do zamkniętego kręgu, trwającego od wieków samczego rytuału, szowinistycznej orgii zmysłów.

Po wyjściu z gorącej wody mężczyźni chowali się w foliowe worki. Siedząc w pokurczonych pozycjach upodabniali się do skał. Dobrowolnie zwracali się ku niewygodzie i odosobnieniu. Pokucie?

 

BRAT
SADHU